• Artykuł
  • Publikacja: 01.10.2014
  • Edycja: 02.12.2015
  • 0 
Eksperyment oczami bibliotekarzy

Szalone pomysły, które chodzą nam po głowach, często w tych głowach zostają. Zastanawiamy się czy warto, czy zainteresują innych, czy nie są zbyt, bądź za mało innowacyjne, wreszcie - czy nie zakończą się klęską. Uczestnicy „Strefy Eksperymentu” nie poprzestali na samym zastanawianiu się, wzięli sprawy w swoje ręce i postanowili zaryzykować - podjąć się realizacji projektów, które prowadziły w nieznane i nie koniecznie musiały zakończyć się sukcesem. Najważniejsza była droga, nastawienie na współpracę i uczenie się od innych. Małgorzata Zbroszczyk autorka projektu „Wiedza o regionie - instrukcja obsługi” przekonuje: „eksperymentowanie to działanie, którego każdy co najmniej raz w życiu powinien się podjąć a nawet podejmować często, bo tylko dzięki naszej odwadze powstają rzeczy nietuzinkowe”. Tak też się stało, ale zacznijmy od początku.

Uczestników zachęciła możliwość sprawdzenia swoich pomysłów, co ważniejsze, możliwość uczynienia z biblioteki przestrzeni, która może zaoferować coś więcej niż książki, miejsca, które będzie inkubatorem nowych i ważnych pomysłów. Udział w „Strefie Eksperymentu” zachęcał pozyskaniem środków na sfinansowanie projektów skierowanych nie tylko do stałych bywalców, ale także, a właściwie przede wszystkim, do ludzi, których chce się do odwiedzania bibliotek zachęcić. „Nauczyłam się wychodzić z murów biblioteki, żeby przedstawić jej ofertę, żeby uczynić ją jak najbardziej atrakcyjną” przyznaje Karolina Baranowska autorka projektu „Przystanek inspiracji”.

Panią Karolinę interesowało dlaczego osoby w pewnym wieku nie pojawiają się w bibliotece i jak to zmienić. Dzięki swojemu eksperymentowi udało jej się poznać ich potrzeby i sprostać im właśnie w murach swojej biblioteki. Jednak początki nie były łatwe. Każdy eksperyment wiąże się z ryzykiem i niepewnością związaną z obawą o efekt. „Nie ukrywam, że na początku był stres, nie wiedziałam jak się za to zabrać. Martwiłam się, że odzew jest tak mały, ale okazało się, że ludzie potrzebowali czasu, aby zdecydować się na wzięcie udziału w warsztatach. Nadszedł taki moment, kiedy na warsztaty przyszło więcej chętnych niż mogłam przyjąć. Jestem bardzo szczęśliwa, bo eksperyment się powiódł, nawet trochę przerósł moje oczekiwania. „Chcę wymyślić kolejny projekt i pozyskiwać fundusze”, z radością przyznaje Justyna Konieczny, która w ramach warsztatów „Rodzinne czytanie - wyobraźni odkrywanie” (https://labib.pl/inspiracja/pokaz/785/) zaprosiła do biblioteki rodziców wraz z dziećmi, żeby w oderwaniu od obowiązków dnia codziennego mogli skupić się nie tylko na czytaniu, ale przede wszystkim na sobie. Z kolei Karolina Baranowska przyznaje: „nie jestem osobą, która bardzo często podejmuje nowe wyzwania, zazwyczaj podchodzę do takich rzeczy z dystansem, ale stwierdziłam, że warto. Nawet jak się coś nie uda do końca, to będę mieć naukę jak coś zmienić, jak podejść do spraw trochę inaczej.”

Niektóre uczestniczki eksperymentów zaskakiwały same siebie. Obawiały się, że podczas warsztatów nie podołają moderacji, zachęcaniu do rozmowy, facylitacji. Okazało się jednak, że posiadają takie zdolności, choć wcześniej nie zdawała sobie z tego sprawy.

Jest jeszcze jeden aspekt, który podkreśla Kamila Radzimińska-Arczak: „zazwyczaj na takich warsztatach najważniejsi są uczestnicy projektu. W „Strefie eksperymentu” chodziło o to, by sam realizator miał szansę rozwoju. To było bardzo zachęcające”.

Choć Pani Kamila jest jeszcze w trakcie realizacji projektu „Młodzi chcą?” a efekty pozna jesienią, uważa, że warto eksperymentować: „nie wszędzie mamy komfort eksperymentowania, zwykle nastawiamy się na sukces, na cel a tu celem jest sprawdzanie, obserwowanie i droga, którą przechodzimy. Mamy więcej czasu, żeby zastanowić się dlaczego coś nie wyszło i dzielić się wiedzą z tych przemyśleń”.

Moment zwątpienia nadchodził prawie zawsze, ale wtedy pojawiało się wsparcie z zewnątrz. Pomoc grupy, uczestników programu czy kolegów z pracy. I znów zapalała się iskra a wątpliwości znikały. „My bibliotekarki, dużo rzeczy chcemy zrobić same i twierdzimy, że zrobimy to najlepiej. Uświadomiłam sobie dzięki eksperymentowi, że nie do końca tak jest, że pomoc koleżanek z pracy jest bardzo cenna. Tylko trzeba umieć powiedzieć na czym nam zależy i jakiej pomocy oczekujemy” zauważyła Karolina Baranowska. Uczestnikom eksperymentów od początku towarzyszył coach. Podkreślają oni, że nie ingerował on w sam eksperyment, nie podawał także gotowych odpowiedzi, tylko kierował, pomagał obrać odpowiedni azymut a przede wszystkim odpowiadał na personalne potrzeby. Elżbiecie Maruszczak autorce projektu „Pilotaż gry Biblioteka - Twój czas, Twoje miejsce” coach pomógł w nastawieniu do pracy z ludźmi ”trochę zwolniłam, zrozumiałam, że warto się na chwilę zatrzymać”.

Violetta Biernacik przyznaje, że spotkanie z coachem było momentem stop klatki: „fantastyczne było to, że coach nie podsuwał mi pomysłów, tylko starał się mnie naprowadzać, żebym sama rozwiązywała swoje problemy. Jednocześnie dzięki temu wiedziałam kogo mam poprosić o pomoc i jak ta osoba może mi pomóc. Ta konsultacja była nieoceniona”.

Karolina Baranowska: Coach uświadomił mi jak ważna jest umiejętność cieszenia się z małych rzeczy i świętowania nawet tych drobnych sukcesów. Na co dzień się nad tym nie zastanawiamy, widzimy błędy a nie to, co nam się udało. To moje nowe motto, z którym wchodzę w teraz w życie.”

Noemi Gryczko

Eksperyment oczami bibliotekarzy